środa, 16 kwietnia 2014
Rozdział 6
*Lidsney*
You're so good to me Baby Baby
I want to lock you up in my closet, where no one's around
I want to put your hand in my pocket, because you're allowed
I want to drive you into the corner, and kiss you without a sound
I want to stay this way forever, I'll say it loud
Now you're in and you can't get out
You make me so hot
Make me wanna drop
You're so ridiculous
I can barely stop
I can hardly breathe
You make me wanna scream
You're so fabulous
You're so good to me Baby Baby
You're so good to me Baby Baby
Słowa piosenki Avril Lavigne- Hot rozbrzmiewały w mojej głowie, a wokół mnie było sporo osób, a dokładniej to pełno spoconych ciał tańczyło wszędzie czyli po całym klubie.
Naprzeciwko mnie tańczył najprzystojniejszy chłopak w liceum-Luc.
Tańczyliśmy już długo i jestem zmęczona. Eee zmęczona to mało powiedziane, jestem wycieńczona do granic wytrzymałości ... a może tą granicę przekroczyłam. W każdym bądź razie jestem pijana i to bardzo.
Za niedługo nie wytrzymam i urwie mi się film. Wiem to, po prostu wiem. Z jednego powodu. Już wiele razy byłam pijana i za każdym razem gdy byłam na granicy normalnego rozumowania i na granicy '' Jestem pijana więc trzymaj się odemnie z daleka, to jeden kieliszek wystarczył, aby przelać szalę. Teraz czuję się tak jakbym miała za chwilę się porzygać i wypluć przy okazji swój żołądek. Nienawidzę rzygania. Dla mnie jest to okropne uczucie. Za każdym razem gdy wymiotuję łzy wylewają się z moich oczu ciurkiem wbrew mojej woli. Ale po co moje ciało ma mnie słuchać?! No po co ?! Najlepiej mnie męczyć.
Luc znów proponuje mi drinka, a ja kolejny raz odmawiam. Wiem, że traci cierpliwość. Jedyne co opanowałam do perfekcji to czytanie z twarzy ludzi, którzy przechadzają się obok mnie lub tych, z którymi w danym momencie rozmawiam. Zazwyczaj widzę w tych drugich gniew i pogardę. Cóż takie moje ciężkie życie.
Mam tego dość więc usiłuję przekrzyczeć muzykę lecącą w tle. Tym razem jest to Becky G - Becky from the block. Łapię go za rękę.
-Wyjdźmy stąd!- krzyczę
-Okej!- Wow, ale ma donośny głos! Nie spodziewałam się tego lecz jedyne co robię to uśmiecham się głupio i patrzę gdzie mnie ciągnie.
Wychodzimy na dwór i zmierzamy do jego samochodu.
-Gdzie mieszkasz?- pyta się mnie tym razem normalnym tonem
-Fox Street 40- mówię otumaniona alkoholem.
***
Droga przeminęła bardzo szybko co wywołało zdziwienie na mojej twarzy. Zazwyczaj, nawet samochodem droga zajmuje od dwudziestu do dwudziestu pięciu minut, a Lucowi zajęła ona dziesięć. A może to ja zgłupiałam? Tego to ja nie wiem.
Wysiadam z czarnego BMW Luca i chwiejnymi krokami ruszam ku mojemu domu.
Przed progiem widzę Luca, który czeka na naszej dość zadbanej werandzie.
Gdy tam dochodzę łapie mnie w tali i przyciąga do siebie w namiętnym pocałunku prosi o wejście do środka, a ja mu je udzielam. Jest zadowolony i to chyba oczywiste. Nasze języki tańczą ze sobą i już po chwili odrywamy się od siebie i dyszymy ciężko.
Luc znów zbliża mnie do swoich ust tym razem w delikatnym i czułym pocałunku po czym odwraca się odemnie i odchodzi w stronę swojego samochodu. Odjeżdża, a ja powolnymi krokami wchodzę do domu i zamykam za sobą drzwi. Idę do pokoju prawie nieświadoma niczego, po piżamę. Już po chwili znajduję się w łazience pod prysznicem, a w następnej sekundzie (tak przynajmniej mi się zdaję) jestem już wykąpana i zmierzam ku mojemu przeznaczeniu-czytaj: łóżku.
Jestem w ciepłym już od mojego ciała łóżku i rozmyślam nad dzisiejszym dziwnie doskonałym dniem.
Z myślą, że Lucowi na mnie zależy oddaję się w ramiona Morfeusza.
***
Przepraszam!
Boże, wiem ten rozdział jest nuuudny jak flaki z olejem, a na dodatek krótki.
Obiecuję wam, że kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek lub wtorek i będzie o wiele, wiele lepszy od tego.
Nie dość, że jest krótki to jeszcze nudny! Gdzie ta moja wena?! xD
♥ Sweet Berry :>
A tutaj Lily Collins, w roli Lidsney
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to Luc się aż tak zainteresował?! O.o
OdpowiedzUsuńNo wow!!! :)
Wpadaj do mnie, wiem napisałam to już ze 3 razy, ale cóż ;)
Wesołych Świąt już życzę :* <3
Skokonators :D
PS.: Kocham Twoje blogi ;)
:) Tak naprawdę to Luc nie jest taki jak się zdaję, a w przyszłym rozdziale pokaże swoją prawdziwą twarz. I żeby nie były to jeszcze się nie kończy. Tak jak pisze w linku są 3 życia :D
Usuń♥ Sweet Berry