*Perspektywa Lidsney*
Siedziałam w samochodzie Luca nucąc lecącą w radiu piosenkę. Nie wiem jak to się stało, że Luc zobaczył we mnie coś więcej, niż tylko osobę godną wytarcia jego butów. Od dzisiaj nie będę pośmiewiskiem. Okazało się l, że to dzięki niemu nie wyśmiewali mnie wczoraj w szkole.
Na tą myśl robi mi się ciepło na sercu, chronił mnie... Czy to znaczy, że mnie kocha?
Od razu po tym pytaniu nasuwa mi się kolejne pytanie: Czy ja go kocham? Moje serce jest już co prawda zajęte, ale nie przez niego... Nie przez Luca.
Przez Harrego, który nawet nie wiem czy istnieje.
Samochód zatrzymał się. No tak jesteśmy już przed szkołą.
A wracając do pytania pierwszego: Czy Luc mnie kocha?
-Lidsney cokolwiek tam zostaniesz, nie przejmuj się i wiem, że nie będziesz. Tyle lat żyłaś w strachu... Wiem, że się nie poddasz, wiem to bo cię kocham.-Spojrzał na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.
Rozwiązałam zagadkę. Łatwo poszło.
-Wiem.
Tylko tyle mu odpowiedziałam. Nie mogę się na nic więcej zdobyć to jest dla mnie za dużo. Nienawidzę gdy ktoś mnie okłamuje, a tym bardziej nienawidzę momentu kiedy ja muszę kłamać. Teraz nie skłamałam w tak dużej roli. Nie mam predyspozycji, aby osądzać jego starania. Wiem, że młodzi mężczyźni mają kłopoty z wyznawaniem uczuć. Sami już mężczyźni też, ale to zupełnie inna sprawa.
Uśmiechnęłam się chcąc przekazać mu, że się nie boję wejść do miejsca, w którym byłam prześladowana od dłuższego czasu. Odwzajemnił mój uśmiech i pocałował lekko w policzek.
-Chodźmy-powiedziałam szybko otwierając drzwi z mojej strony samochodu.
Luc zareagował natychmiastowo: Nie Lidsney! Czekaj chwilkę.
Sam wysiadł i podszedł do samochodu z drugiej strony.
-Teraz możesz już wyjść- powiedział otwierając drzwiczki.
Wysiadłam uśmiechając się niepewnie. Chłopak chwycił mnie za rękę. Wtedy dla mnie czas się zatrzymał, zaczęłam się stresować. Chwycił mnie za rękę... Co to może oznaczać? Wyparł się popularności? A może to ja będę od teraz należeć do szkolnej elity?
Myśli kłębiły się w mojej głowie nie pozostawiając nadziei na normalne myśli.
Kolejne pytania zostaną za chwilę rozwiązane. Jeśli nie przywita się z przyjaciółmi to znaczy, że wybrał życie samotnika. Zostanę wtedy przy nim wtedy może mu to wystarczy?
Jeżeli zacznie się ze wszystkimi witać i mnie przedstawiać oznacza to, że od teraz będę należeć do szkolenej elity.
Czas zacząć tą niebezpieczną grę.
-Cześć Luc!- krzyknął Ethan, koszykarz trzeciej klasy jak i również trener pierwszych i drugich klas.
-Cześć, poznaj Lidsney moją kochaną dziewczynę.- Uśmiechnął się uroczo do Ethana, a on przywitał się ze mną tak zwanym przytulaskiem.
-Heeej, jestem Ethan
-Lidsney.-powiedziałam krótko i uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Lidsney kochana choć muszę cię przedstawić całej szkole!- Luc zadowolony, że tak szybko zaakceptował mnie jego przyjaciel, przytulił się do mnie.
-Choć!-Pociągnęłam mojego CHŁOPAKA w stronę szkoły, której kiedyś tak bardzo nienawidziłam.
Już od dawna nie byłam tak szczęśliwa. Wtedy każdy kolejny dzień był dla mnie jak żyletka: bezwzględna, raniąca... ale skuteczna. Moje życie jest skuteczne pod jednym względem, powoli zbliża się do końca jedna godzina, minuta, sekunda, a nawet setna sekundy postarza mnie. I powoli, ale drastycznie zbliżam się do końca.
-Cześć Luc, cześć Lidsney- wszyscy witali się ze mną tymi słowami. Należę do elity. A należeć do elity to już jest coś.
*2 godziny później*
Po lekcji chemii ruszyłam korytarzem, aby znaleźć Luca.
Nagle zaczepiła mnie pewna dziewczyna.
-Cześć Lidsney jestem Alice.
-O cześć... przepraszam, ale muszę już lecieć-powiedziałam trochę speszona, że nie mogę dłużej porozmawiać ze śliczną blondynką o imieniu: Alice.
-Uwierz mi kochana, ja znajdę cię wszędzie, nawet w innym świecie.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam ruszając szybko korytarzem w stronę stołówki.
***
Koniec rozdziału 7 części 2.
Stwierdziłam, że dodam jeszcze część trzecią.
Wychodzę teraz z Martyśką i to dla niej dedykuję ten rozdzialik.
Przepraszam, że taki krótki i bezsensowny.
Do następnego :*
A tu Lily Collins :)
Na tą myśl robi mi się ciepło na sercu, chronił mnie... Czy to znaczy, że mnie kocha?
Od razu po tym pytaniu nasuwa mi się kolejne pytanie: Czy ja go kocham? Moje serce jest już co prawda zajęte, ale nie przez niego... Nie przez Luca.
Przez Harrego, który nawet nie wiem czy istnieje.
Samochód zatrzymał się. No tak jesteśmy już przed szkołą.
A wracając do pytania pierwszego: Czy Luc mnie kocha?
-Lidsney cokolwiek tam zostaniesz, nie przejmuj się i wiem, że nie będziesz. Tyle lat żyłaś w strachu... Wiem, że się nie poddasz, wiem to bo cię kocham.-Spojrzał na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.
Rozwiązałam zagadkę. Łatwo poszło.
-Wiem.
Tylko tyle mu odpowiedziałam. Nie mogę się na nic więcej zdobyć to jest dla mnie za dużo. Nienawidzę gdy ktoś mnie okłamuje, a tym bardziej nienawidzę momentu kiedy ja muszę kłamać. Teraz nie skłamałam w tak dużej roli. Nie mam predyspozycji, aby osądzać jego starania. Wiem, że młodzi mężczyźni mają kłopoty z wyznawaniem uczuć. Sami już mężczyźni też, ale to zupełnie inna sprawa.
Uśmiechnęłam się chcąc przekazać mu, że się nie boję wejść do miejsca, w którym byłam prześladowana od dłuższego czasu. Odwzajemnił mój uśmiech i pocałował lekko w policzek.
-Chodźmy-powiedziałam szybko otwierając drzwi z mojej strony samochodu.
Luc zareagował natychmiastowo: Nie Lidsney! Czekaj chwilkę.
Sam wysiadł i podszedł do samochodu z drugiej strony.
-Teraz możesz już wyjść- powiedział otwierając drzwiczki.
Wysiadłam uśmiechając się niepewnie. Chłopak chwycił mnie za rękę. Wtedy dla mnie czas się zatrzymał, zaczęłam się stresować. Chwycił mnie za rękę... Co to może oznaczać? Wyparł się popularności? A może to ja będę od teraz należeć do szkolnej elity?
Myśli kłębiły się w mojej głowie nie pozostawiając nadziei na normalne myśli.
Kolejne pytania zostaną za chwilę rozwiązane. Jeśli nie przywita się z przyjaciółmi to znaczy, że wybrał życie samotnika. Zostanę wtedy przy nim wtedy może mu to wystarczy?
Jeżeli zacznie się ze wszystkimi witać i mnie przedstawiać oznacza to, że od teraz będę należeć do szkolenej elity.
Czas zacząć tą niebezpieczną grę.
-Cześć Luc!- krzyknął Ethan, koszykarz trzeciej klasy jak i również trener pierwszych i drugich klas.
-Cześć, poznaj Lidsney moją kochaną dziewczynę.- Uśmiechnął się uroczo do Ethana, a on przywitał się ze mną tak zwanym przytulaskiem.
-Heeej, jestem Ethan
-Lidsney.-powiedziałam krótko i uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Lidsney kochana choć muszę cię przedstawić całej szkole!- Luc zadowolony, że tak szybko zaakceptował mnie jego przyjaciel, przytulił się do mnie.
-Choć!-Pociągnęłam mojego CHŁOPAKA w stronę szkoły, której kiedyś tak bardzo nienawidziłam.
Już od dawna nie byłam tak szczęśliwa. Wtedy każdy kolejny dzień był dla mnie jak żyletka: bezwzględna, raniąca... ale skuteczna. Moje życie jest skuteczne pod jednym względem, powoli zbliża się do końca jedna godzina, minuta, sekunda, a nawet setna sekundy postarza mnie. I powoli, ale drastycznie zbliżam się do końca.
-Cześć Luc, cześć Lidsney- wszyscy witali się ze mną tymi słowami. Należę do elity. A należeć do elity to już jest coś.
*2 godziny później*
Po lekcji chemii ruszyłam korytarzem, aby znaleźć Luca.
Nagle zaczepiła mnie pewna dziewczyna.
-Cześć Lidsney jestem Alice.
-O cześć... przepraszam, ale muszę już lecieć-powiedziałam trochę speszona, że nie mogę dłużej porozmawiać ze śliczną blondynką o imieniu: Alice.
-Uwierz mi kochana, ja znajdę cię wszędzie, nawet w innym świecie.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam ruszając szybko korytarzem w stronę stołówki.
***
Koniec rozdziału 7 części 2.
Stwierdziłam, że dodam jeszcze część trzecią.
Wychodzę teraz z Martyśką i to dla niej dedykuję ten rozdzialik.
Przepraszam, że taki krótki i bezsensowny.
Do następnego :*
A tu Lily Collins :)
Jakie wypociny? xd Haha, świetne opko i tyle :D
OdpowiedzUsuńTylko coś ta blondi mi nie pasuje :/ Jakaś taka nie taka :P Bo nie wiem, czy ona chce się zaprzyjaźnić, czy odbić Luka od Lidsney :))
Ty wychodzisz, ja siedzę w domciu, bo pada :/
Wpadnij do mnie na 18 bodajże xD
Pozdrawiam i pisz dalej, kochana :***
Blondi jest fajna i będzie w drugim świecie :)
UsuńWpadnę na rozdzialik do Ciebie.
Chciałabym Cię też poinformować, że zmieniam ten blog na fanfiction. Zostawiam oczywiście tą samą fabułę :D
Sweet Berry :>
Aww, dziękuję haha.
OdpowiedzUsuńFAJNY ROZDZIAŁ CZEGO TY CHCESZ.
I pisz dalej hehe.
alive-ff.blogspot.com